Myśliwy wrócił z polowania i przyniósł do domu zająca obdartego ze skóry.
- Upolowałeś? - pyta się żona
- Tak!
- A dla czego nie ma skóry?
- Wyobraź sobie, że upolowałem go jak się kąpał.
Przychodzi zając do lisicy i mówi:
-Jak mi się oddasz to dam ci stówę!
-Nie oddam ci się, spadaj! Ja taka nie jestem!
-No oddaj mi się, pokochamy się chwilę i masz sto złotych.
I tak jeszcze kilka razy bezskutecznie zając próbował podejść lisicę, w końcu po którymś razie lisica myśli:
W końcu 100zł drogą nie chodzi, męża nie ma, nikt się nie dowie. I jak pomyślała, tak zrobiła Zając swoje zrobił, stówę zostawił i poszedł.
Wieczorem wraca lis do domu i pyta lisicy:
-Zając był? Na co lisica zdezorientowana:
-Był, był...
-A stówę oddał?
-Oddał, oddał.
Przechwala się trzech myśliwych.
Pierwszy z nich:
- Ja to byłem w Afryce i polowałem na lwy !
Drugi:
- A ja to byłem na Alasce i polowałem na łosie !
Na to ostatni:
- Hmm, panowie a ja byłem w Norwegii...
- A fiordy ty widziałeś?
- Fiordy!? Panowie, fiordy to mi z ręki jadły.
Mama do Jasia:
- Dlaczego chowasz strzelbę taty?
- Żal mi dziewczynek.
- Nie rozumiem...
- Słyszałem, jak tata rozmawiał przez telefon z kolegą i mówił, że pójdą zapolować na dziewczynki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz